literature

Korzenie #1

Deviation Actions

JuneReito's avatar
By
Published:
1.2K Views

Literature Text

   - Shigo! –krzyknęła czerwonowłosa wojowniczka chwytając lecącą małą kulkę za skrawek granatowej bluzy. Dwuletni, czarnowłosy pół-saiyanin-pół-demon zaśmiał się w głos, ubawiony z całej tej sytuacji, co jednak  nie spodobało  się jego matce.  Obrzuciła malucha karcącym, złotym spojrzeniem, który niemal natychmiast wywołał efekt „zaraz się rozpłaczę”. Ten chwyt, to cios poniżej  pasa, zawsze zmiękczał serce demonicy i tym razem stało się tak samo. Westchnęła ciężko, wtulając chłopca w pierś i rozglądnęła się po przestrzeni, pustej przestrzeni. Cholera… gdyby nie te nie działające radio w piekielnym statku, obca jednostka nie zdecydowałaby się zniszczyć pojazdu i teraz by nie sterczała w kosmosie, pośrodku niczego, z  małym dzieckiem. Ciepła aura wokół niej, która chroniła ją i Shigo przed śmiercią, powoli się kończyła. Leciała już bardzo długo, zejdzie z dwa dni. Młody jest coraz bardziej głodny, zaczyna dokazywać matce, ogólnie robi się strasznie nieprzyjemnie. To nie jest zabawne. Ona… potężny demon, ma zginąć tak łatwo?!
   - Kssoooooo! – wrzasnęła na całe gardło, wyrzucając z siebie energię. Wtedy...
PYK
Huh?
Na dźwięk tłuczonego szkła demonica zamarła, widząc przed sobą… popękany kosmos. Dosłownie,  ogromny obszar przed nią zaczął pękać. W pewnym momencie rudowłosa momentalnie odwróciła się plecami do tego dziwactwa oraz mocno skuliła, chowając bardzo dokładnie  swojego syna  w objęciach. Sekundę później rozległ się wybuch, a kawałki czegoś ostrego cięły skórę dziewczyny. Gdy się wyprostowała i odwróciła, Shigo w jej rękach już nie było. Wchłonęła go, by chronić od urazów. Wiedziała, że jeśli ona zginie, on też, ale na tą chwile to było jedyne wyjście. Przynajmniej póki nie wybada sprawy.
Złoto-czarne już oczy demonicy otworzyły się szeroko,  a na jej skórę na szyi, brzuchu, piersiach oraz twarzy wpełzły jak wąż, lawendowe tatuaże, po czym zabłysły krótkim światłem. Nie pomijając również masy samej wojowniczki, która wzrosła wraz z jej mocą, wyraźnie sygnalizując gotowość do ewentualnego starcia. Jednakże wyszczerz oczu nie był przypadkowy. Przed nią… znajdowała się PLANETA. Najwyraźniej skrywała się pod ogromną, lecz niezwykle słabą barierą. Tylko dlaczego ktoś chciał, by ta z pozoru wymarła – szara, bura, bez wody – planeta była ukryta? Zrozumiałaby gdyby była zaludniona, mieszkańcy chcieliby chronić się przed najeźdźcami, lecz ta… ledwie kilka skupisk KI, bardzo słabych, dziwnie złych.
June nie byłaby sobą gdyby nie postanowiła sprawdzić co tam się dzieje. Pomyślała też, że może upolować co-nieco, by nakarmić swojego syna. Także.

   - Jest tu ktoś?! – nagie stopy demonicy powoli stąpały po zimnej, skalistej ziemi. Chmurka dymu wydostała się przez jej gorące usta. Czuła się, jakby była tutaj jedyną ciepłą rzeczą. Chyba nawet cieplejszą niż zwykle, gdyż tatuaże zaczęły ją palić. Przesuwały się, najbardziej te na brzuchu oraz twarzy. Nieprzyjemne uczucie, lecz starała się nie dekoncentrować przez tą błahostkę.

                                                         "Khe."

Usłyszała echem zewsząd dziwny dźwięk. Zaczęła się nerwowo rozglądać, wytężyła zmysły.

                                                       "Khehehehe."

Za drugim razem nie dała się już zastraszyć. Wysunęła przed siebie dłoń, z której wystrzeliła ki blast prosto w skały. To tam wyczuła coś dziwnego. Pokrzywiony śmiech umilkł, ustępując panicznemu krzykowi. Ku jej zdziwieniu… jakaś metrowa, blada pokraka, której twarz przypominała rozpuszczoną muffinę z owalnym, ropuszym okiem na boku zaczęła uciekać na chudych jak patyki nóżkach w pośpiechu i strachem w tym ślepiu. Niestety.
   - Dokąd to żabo? – burknęła, pojawiając się na drodze dziwnej istoty. Założyła ręce na piersiach i obrzuciła to coś lodowatym spojrzeniem.
   - N-nome D….! Nome D! Nie chciało! Nie chciało! Wybaczy! – mówiło dziwadło zasłaniając się patyczkami. O czym on bredził?
© 2015 - 2024 JuneReito
Comments4
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Bercikovsky's avatar
Krótkie... więc przeczytam w drodze na uniwerek, teraz tylko zostawię komentarz tak zwyczajnie, żebyś wiedziała XD